Znasz swojego wroga?

Znasz swojego wroga? Opowieść o polaryzacji społecznej i manipulacji, która przełoży się na nowy porządek.

Pokój nie jest naturalnym stanem dla człowieka. Tak jesteśmy skonstruowani, że pierwotne instynkty zawsze biorą górę. Zawsze uważałam, że współczesny świat kręci się wokół seksu i pieniędzy lub ich braku, co powoduje jeszcze większe frustracje i jeszcze bardziej zaborcze lub agresywne zachowania.

W tej krótkiej i lekkiej formie opowiem jak prości jesteśmy i przez to, że kierujemy się prostymi instynktami tak trudno nam nad sobą panować. Cechą osób doświadczonych i analizujących rzeczywistość jest wyciąganie wniosków i wykorzystywanie prostych bodźców do sterowania najbliższymi, pracownikami lub państwem.

„Jeśli jesteś pewien co do wroga, a wciąż masz wątpliwości co do sojusznika, spraw niech sojusznik zabije wroga. Nie marnuj własnych sił. Bacz na bilans zysków i strat.
Jeśli wiesz, kto jest twym wrogiem, a na horyzoncie pojawi się ktoś trzeci, kto rośnie w siłę, wykorzystaj go do zniszczenia wroga.” (Sun Tzu, Sztuka Wojny) Te słowa bardzo zwięźle opisują sytuację w naszym kraju. Wbrew pozorom, sama sytuacja związana z pandemią jest korzystna do forsowania rozwiązań, które są kontrowersyjne, ale zawsze można zarzucić, podobnie jak na Białorusi, że opór i gniew wyrażany w publiczny sposób to przyczynianie się do rozwoju zachorowań. Kto będzie temu winny- obywatele, którzy niczego nie szanują, zdrowia nie szanują! Życia nie szanują! Czy można za to winić opieszałych polityków- nie oni robili co mogli – nikt nie kazał strajkować rolnikom, gastronomii, rozwścieczonym kobietom, a i oczywiście środowiskom LGBT.

Ostatnie miesiące to batalia przez wszystkie kontrowersyjne zagadnienia społeczne, która nie jest prowadzona w rzetelny sposób- ani media nie donoszą o niej w prawidłowy sposób, ani politycy spraw nie przeprowadzają pokojowo, czy w myśl zasad dobrej negocjacji. Wszystko pod osłoną nocy, w trybach pilnych, siłą. Nie ma już dyskusji, konsultacji, jest przymus. Po tym jak zniszczono niezawisłe sądy, pod pretekstem walki z korupcją, która oczywiście była i nie da się z tym też dyskutować; po tym jak upolityczniono prokuraturę… Po tym jak związano religię z państwem w związek partnerski, odrzucono na margines ludzi innych niż „normalni” i stwierdzono, że Polska dla Polaków, uruchomiono tematy społeczne, które wywołują gniew, oburzenie wulgaryzmy, pokazują, że opór stawiają ludzie niestabilni emocjonalnie, nastawieni niszczycielsko do bezpiecznego Państwa.

Za Nałkowską powiem „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Radykalizacja poglądów, dzielenie społeczeństwa na my i oni, przez pryzmat świętokradztwa, czasem niewiadomo gdzie większego, wywoływanie kontrowersji w imię obrony praw człowieka, łamiąc je jednocześnie – w takich czasach przyszło nam żyć. W tym rozdaniu niektórzy są wprawnymi graczami, dobierają wrogów i sojuszników tak, by nie stracić swej pozycji, w myśl zasady, że nie oni będą toczyć walkę, inni zrobią to za nich. Gdy już nas zmorzą społeczne nastroje, znienawidzimy się bardziej niż za czasów PZPR, przestaniemy się uśmiechać do siebie na ulicy, albo w ogóle wychodzić do ludzi, ze względu na kolejne ograniczenia, doprowadzimy kraj do ruiny gospodarczej, bo dla celów politycznych wykorzystaliśmy wirusa i pandemię, wtedy poczujemy co to życie. Bo podobno jak człowieka boli to czuje, że żyje! Więc odetchniemy pełną piersią i poczujemy, co to życie w nowej lepszej Polsce, nie wiem już której RP.

Przecież dialog społeczny, zasady fair play i z drugiej strony powściągnięcie emocji nie są w naszym stylu. Trzeba krzyczeć, rwać włosy z głowy, ubolewać, winić, obrzucać się obelgami i wymagać.

Żyjemy w kraju, który sam się podzielił na dwa obozy, których celem jest się nawzajem zwalczać. Niczego w ten sposób nie zbudujemy, tylko zniszczymy. Taka ironia losu: kiedyś Solidarność dokonała wielkich rzeczy, rewolucji, a teraz rewolucja zjada własne dzieci, radykalizuje się tak bardzo, że prawica jest mieszanką socjalizmu z faszyzmem. Jeszcze niedawno mówiliśmy o wzroście gospodarczym, o rozwoju większej świadomości pracodawców, budowaniu turkusowych organizacji, mówiliśmy o poprawie stanu środowiska, a teraz skaczemy sobie do gardeł, doprowadzamy się do ruiny i pilnujemy koryta.

Cóż historia lubi się powtarzać…

wiara w ludzi i w racjonalne rozwiązania jest dobra w bajkach, a prawda jest taka, że musimy się naszarpać, zmęczyć, upuścić sobie krwi, a wygra ten, kto do walki był przygotowany, kto miał dostęp do zapasów i nie tracił energii tam, gdzie nie musiał. Jako doradca biznesu, zastanawiam się, kiedy pojawi się trzecia siła, gdzie są ci racjonalni, wyważeni 30- 40 latkowie, którzy już mają dość, ale chcą rozmawiać, którzy zamiast krzyczeć zaproponują zmiany? A może oni są, działają i robią swoje i niebawem poznamy tych ludzi inteligentnych, doświadczonych managerów, którzy zaproponują rozwiązania poparte praktyką, czekam na ten dzień. Tymczasem apeluję by czasem zachować zimną krew, obelgami jeszcze nikt wojny nie wygrał. Sugeruję usiąść i pomyśleć zanim się coś zrobi, bo nie ma nic gorszego niż niespełnione groźby, lub straszenie „karą lub konsekwencjami”, które dla przeciwnika nie będą chociaż kłopotliwe.